Po Obronie przed czarną magią wszyscy Gryfoni udali się na drugie śniadanie do Wielkiej Sali z rozkoszą pomstując na Snape'a, który po zrobieniu Laurze sceny do końca podwójnych zajęć zachowywał się jak jadowity wąż. Oczywiście podobnie jak na eliksirach najgorzej miał biedny Neville, na którego zwyczajnie się uwziął. Oczywiście nie można było powiedzieć, że chłopak jest mistrzem, jednak przez prawie cały zeszły rok pilnie ćwiczył w ramach Gwardii Dumbledore'a i radził sobie całkiem nieźle w parze z Deanem, a mimo to Snape mniej więcej co pięć minut podchodził do nich i bardzo głośno poprawiał, każdy jego nawet nieistotny błąd.
- To zwykły łajdak Neville, nie przejmuj się- powiedział Ron, na co Hermiona obdarzyła go bardzo poważnym spojrzeniem i przypomniała, że jako prefektom nie wypada im źle mówić o nauczycielach, bo dają młodszym zły przykład.- Daj spokój Hermiono, przecież i tak wszyscy nienawidzą Snape'a, jaka to różnica? Widzieliście jak naskoczył na tą biedną Laurę, jak może nie lubić córki swojego szefa? Właśnie gdzie ona jest?
- Tutaj- wszyscy odwrócili się w stronę marmurowych schodów, po których jakby nigdy nic schodziła Laura.- Dalej pomstujecie na Snape'a? Przestańcie on nigdy mnie nie lubił, od mojego wczesnego dzieciństwa, nic więc dziwnego, że teraz pokazuje swoją niby wyższość.
- Wczesnego dzieciństwa?- Ron wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.- Czekaj, czekaj co chcesz przez to powiedzieć?
- Jak, to co? Ron sam przed chwilą wykrzykiwałeś, swoją drogą jak tak dalej pójdzie to i Snape to usłyszy- wszyscy prócz Rona się roześmieli- że jestem córką jego szefa, to jak myślisz co tata robił ze mną, kiedy on był tutaj razem z mamą, a ja nie chodziłam jeszcze do szkoły? To chyba oczywiste, że mieszkałam w Hogwarcie, no nie?
- Dopiero teraz nam to mówisz?- Harry i Hermiona spojrzeli na Rona z wyraźnym politowaniem. Wyglądało na to, że obydwoje domyślili się jak mogło to wyglądać, kiedy Laura była dzieckiem.
- Wydawało mi się to nieistotne, poza tym tak było tylko do czasu, kiedy nie skończyłam sześciu lat i nie poszłam do podstawówki.
- Patrzcie, patrzcie ona ma dla nas coraz to większe rewelacje. Córka wielkiego Dumbledore'a, jak dotychczas największego maga w naszym świecie, została wysłana do mugolskiej szkoły. To musiało być okropne, no nie? Nie móc wykorzystywać magii, jak nad nią panowałaś?
- Ron, jakbyś zapomniał ja i Harry również chodziliśmy do mugolskich szkół, a moi rodzice są zupełnie niemagiczni- widać było, że Hermiona poczuła się dotknięta tymi słowami chłopaka
- Ron, wiesz jaki jest twój, największy problem? Nie potrafisz do końca wykorzystywać, szarych komórek. Naprawdę, jak możesz mówić, że to czy tamto, w mugolskim świecie jest okropne, co? Żyłeś typowo po mugolsku? Nie, to nie powinieneś się wypowiadać, bo mugole również są potrzebni, nie są bezurzyteczni, powiem nawet więcej można się od nich nauczyć wiele przydatnych rzeczy. Oczywiście magia jest wspaniała, ale nikt nie nauczy cię, jak być empatycznym człowiekiem, tak dobrze jak niemagiczni- cała trójka patrzyła na nią z nieskrywanym podziwem, mimo że w rzeczywistości obraziła Rona, jednak ta chwila nie trwała długo, ponieważ za moment usłyszeli drwiący śmiech.
- Patrzcie, patrzcie widać, że z ciebie prawdziwa córka starego Dumbledore'a, on też ciągle gada o tym, jacy mugole to nie są cudowni- to Draco Malfoy schodził po marmurowych schodach do Sali Wejściowej.- Nie dość, że sam okrywa hańbą nację czarodziejów, to jeszcze sprowadza na świat, takich samych nieudaczników, jak on sam- zanim Harry, Hermiona i Ron, zdążyli zareagować, Laura z całej siły, uderzyła Dracona w nos.
- Jak taki plugawy śmieć, jak ty ma czelność wypowiadać się na temat mojego ojca! Twoja przeklęta rodzina powinna już dawno cała siedzieć w Azkabanie i obiecuję ci, że w końcu, prędzej czy później i tak tam traficie! Powiem ci, że jeśli nadal wierzysz, że w czymś pomoże wam Voldemort, to możesz mu powiedzieć, że i on trafi do piekła!- nie czekając na jego reakcje znów rzuciła się na niego z pięściami. Nagle wokół nich zebrał się większy tłum, jednak jakoś nikt nie kwapił się, żeby ich rozdzielić Recz przeciwnie, uczniowie podzielili się na dwa obozy, Ślizgoni kibicowali Draco, który mówiąc szczerze zupełnie nie radził sobie z kuksańcami, które wymierzała mu dziewczyna, a Gryfoni byli wniebowzięci widząc nieporadność znienawidzonego, wywyższającego się buca.
- LAURA, dość!- wszyscy odwrócili się jak na komendę, kiedy usłyszeli głos Dumbledore'a. Pojawił się nie wiadomo skąd, krocząc w kierunku całej grupki, wszyscy rozpierzchli się, robiąc mu miejsce. Podszedł do dyszących na podłodze Laury i Draco, podnosząc ich na nogi z niewyobrażalną siłą i szybkością.
Harry, Ron i Hermiona poczuli buchający od niego żar. Harry znał już to uczucie, spojrzał na jego twarz i zobaczył nieskrywany gniew. Chłopak spojrzał na Laurę i zobaczył na jej twarzy zacięty wyraz buntu, co dla niego było zadziwiające, nikt wcześniej nie miał odwagi sprzeciwić się Albusowi Dumbeldore'owi i nie spodziewał się, że jego córka się na to odważy. Spojrzał na pozostałych i zobaczył na ich twarzach taki sam szok.
- Co się tutaj dzieję?- Harry z satysfakcją zauważył, że Draco, jakby skurczył się w sobie, słysząc głos dyrektora Hogwartu.
- Dyrektorze ta dziewczyna rzuciła się na mnie całkowicie bezpodstawnie!- część uczniów wydała z siebie oburzony pomruk.- Przechodziłem tędy ze swoimi przyjaciółmi do Wielkiej Sali, a ona zaczęła obrażać moją rodzinę i wykrzykiwać coś na temat, Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać- spojrzał na Crabbe'a i Goyle'a, którzy gorliwie pokiwali głowami.- Nie chce nic mówić, ale za takie zachowanie w każdej szkole, uczeń zostałby wydalony, ale założę się, że Laura posiada specjalne względy, na pewno mój ojciec dowie się o tym.
- Ty KŁAMCO! Tato...- Dumbledore spojrzał na nią ostrzegawczo.- Znaczy dyrektorze, on mówił okropne rzeczy na Pana temat, za wszelką cenę chciał mnie sprowokować, obrażał mnie, prawda- spojrzała na Harry'ego, Hermionę i Rona.
- Zgadza się Panie dyrektorze, Draco mówił okropne rzeczy, zrobił Laurze przykrość i to on zaczął- powiedziała spokojnie Hermiona.
- Dziękuje Panno Granger- odpowiedział Dumbledore.- Jednak Pan Malfoy w jednej sprawie ma słuszność, w mojej szkole nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania. Po pierwsze zasady tej szkoły jasno wskazują, że uczniowie mają obowiązek zachowywać się z szacunkiem zarówno do nauczycieli, jak i samych sobie, poza tym, co to za zachowanie, bić się na korytarzu przy zbiegowisku? Niestety nie jestem w stanie dociec kto zaczął kłótnie, w związku z czym zarówno Slytherin, jak i Gryffindor tracą po pięćdziesiąt punktów.
- Ale tat....- jednak Dumbledore nie pozwolił jej dokończyć.
- Laura, siadaj tutaj przy mnie- powiedział Dumbledore, widząc córkę w drzwiach.- Powiedz mi, co się dzisiaj stało? To dopiero twój pierwszy dzień, a już o mały włos nie doprowadziłaś do sytuacji, w której musiałbym wyrzucić cię ze szkoły. Co się z Tobą dzieję?
- Tato zapamiętaj sobie, nigdy nie pozwolę na to żeby ktoś powiedział coś złego o Tobie albo mamie, rozumiesz? Szczególnie jeżeli tym kimś, jest ktoś taki jak Draco Malfoy. Nie ma prawa mówić tego, co powiedział.
- Kochana moja, przez tak wiele lat, jak żyję na tym świecie, spotkałem wielu swoich przeciwników i ludzi, którzy uważali mnie za szaleńca albo wybacz mi moją nieskromność, ale zwyczajnie zazdrościli mi moich umiejętności. Możesz wierzyć albo też nie, ale nigdy nie przykładałem do tego zbyt wielkiej wagi, bo wiesz córeczko takie właśnie jest życie. Spotykamy na swojej drodze różnych ludzi, z różnymi poglądami i nie jest to bynajmniej powód do rzucania się na nich z pięściami i to przy zbiegowisku.
- Wiem tato, przepraszam, ale nie dałam rady się powstrzymać. Hermiona, Harry i Ron zdążyli mi tyle o Draco naopowiadać, że wiem doskonale, jak podobny jest do swojego ojca, a oboje wiemy, że Lucjusz Malfoy to zwykła gnida.
- Laura uważaj na swój język. Rozumiem, że nie potrafiłaś się pohamować, jesteś jeszcze taka młoda, ale nie możesz się zapominać. Teraz wszyscy będą ci się bacznie przyglądać, a to, że wykrzykujesz przy nich imię Voldemorta, nie poprawi twojej sytuacji. Nie zapominaj, że uczniowie Hogwartu, nie mieli o twoim istnieniu pojęcia, no chyba, że każdy przeczytał Historię Magii, w co szczerze wątpię. Nie powinnaś dawać ludziom powodu do plotek, przynajmniej na razie.
- Tato myślisz, że oni mnie zaakceptują?- wreszcie Laura zdobyła się na odwagę i zadała Dumbledore'owi pytanie, na które tak bardzo bała się usłyszeć odpowiedź.
- A dlaczego mieli by cię nie zaakceptować?- dziewczyna poczuła się urażona, widząc, że Dumbledore zamiast ją wesprzeć, delikatnie się uśmiecha.- Nie dąsaj się, przecież jesteś bardzo miłą i przyjazną dziewczyną, owszem jesteś trochę nieokrzesana i wybuchowa i nie potrafisz zastanowić się, zanim coś powiesz, ale w gruncie rzeczy to dobry z ciebie dzieciak, zupełnie taki sam, jak wszyscy uczniowie.
- Mama wścieknie się, kiedy tylko się o tym dowie- tak zdecydowanie, profesor McGonagall nie należała do rodziców, tak wyrozumiałych, jak dyrektor.- Mógłbyś, ją jakoś udobruchać, zanim mnie zobaczy?
- Sama musisz sobie z nią poradzić. Poza tym, Laura uważaj na to, co mówisz na temat Voldemorta, dobrze?
- Tato zrobię dla ciebie wszystko, ale proszę pomóż mi, uratuj mnie przed tym generałem- właśnie tak Laura nazywała swoją matkę, w dużej mierze dlatego, że przez większość czasu spędzanego z córką, Minerva pouczała ją, jak ma się zachowywać.
- Tym razem, nie zrobię w tej kwestii żadnego ruchu, ale obiecuje ci, że Minerva nie będzie ci robiła wyrzutów, pod warunkiem, że ty postarasz się nie wpadać w kłopoty za każdym razem kiedy opuszczasz ten gabinet- Laura wiedziała, że ojciec zawsze wybierze ją, nawet jeżeli miałby stoczyć bój z samą Minervą McGonagall, taka zawsze była jego ojcowska miłość.
- Nie będę mówiła ani słowa na temat Voldemorta, przysięgam, nie wpakuję się również w żadne kłopoty do końca swoich dni- Dumbledore uśmiechnął się w sposób, który jasno wskazywał, że wie doskonale, iż mimo swojej obietnicy, jego córka po prostu nie jest w stanie dotrzymać danego słowa.
- Dobrze idź już, ale pamiętaj, że cały czas obserwuje cię.
- Wczesnego dzieciństwa?- Ron wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.- Czekaj, czekaj co chcesz przez to powiedzieć?
- Jak, to co? Ron sam przed chwilą wykrzykiwałeś, swoją drogą jak tak dalej pójdzie to i Snape to usłyszy- wszyscy prócz Rona się roześmieli- że jestem córką jego szefa, to jak myślisz co tata robił ze mną, kiedy on był tutaj razem z mamą, a ja nie chodziłam jeszcze do szkoły? To chyba oczywiste, że mieszkałam w Hogwarcie, no nie?
- Dopiero teraz nam to mówisz?- Harry i Hermiona spojrzeli na Rona z wyraźnym politowaniem. Wyglądało na to, że obydwoje domyślili się jak mogło to wyglądać, kiedy Laura była dzieckiem.
- Wydawało mi się to nieistotne, poza tym tak było tylko do czasu, kiedy nie skończyłam sześciu lat i nie poszłam do podstawówki.
- Patrzcie, patrzcie ona ma dla nas coraz to większe rewelacje. Córka wielkiego Dumbledore'a, jak dotychczas największego maga w naszym świecie, została wysłana do mugolskiej szkoły. To musiało być okropne, no nie? Nie móc wykorzystywać magii, jak nad nią panowałaś?
- Ron, jakbyś zapomniał ja i Harry również chodziliśmy do mugolskich szkół, a moi rodzice są zupełnie niemagiczni- widać było, że Hermiona poczuła się dotknięta tymi słowami chłopaka
- Ron, wiesz jaki jest twój, największy problem? Nie potrafisz do końca wykorzystywać, szarych komórek. Naprawdę, jak możesz mówić, że to czy tamto, w mugolskim świecie jest okropne, co? Żyłeś typowo po mugolsku? Nie, to nie powinieneś się wypowiadać, bo mugole również są potrzebni, nie są bezurzyteczni, powiem nawet więcej można się od nich nauczyć wiele przydatnych rzeczy. Oczywiście magia jest wspaniała, ale nikt nie nauczy cię, jak być empatycznym człowiekiem, tak dobrze jak niemagiczni- cała trójka patrzyła na nią z nieskrywanym podziwem, mimo że w rzeczywistości obraziła Rona, jednak ta chwila nie trwała długo, ponieważ za moment usłyszeli drwiący śmiech.
- Patrzcie, patrzcie widać, że z ciebie prawdziwa córka starego Dumbledore'a, on też ciągle gada o tym, jacy mugole to nie są cudowni- to Draco Malfoy schodził po marmurowych schodach do Sali Wejściowej.- Nie dość, że sam okrywa hańbą nację czarodziejów, to jeszcze sprowadza na świat, takich samych nieudaczników, jak on sam- zanim Harry, Hermiona i Ron, zdążyli zareagować, Laura z całej siły, uderzyła Dracona w nos.
- Jak taki plugawy śmieć, jak ty ma czelność wypowiadać się na temat mojego ojca! Twoja przeklęta rodzina powinna już dawno cała siedzieć w Azkabanie i obiecuję ci, że w końcu, prędzej czy później i tak tam traficie! Powiem ci, że jeśli nadal wierzysz, że w czymś pomoże wam Voldemort, to możesz mu powiedzieć, że i on trafi do piekła!- nie czekając na jego reakcje znów rzuciła się na niego z pięściami. Nagle wokół nich zebrał się większy tłum, jednak jakoś nikt nie kwapił się, żeby ich rozdzielić Recz przeciwnie, uczniowie podzielili się na dwa obozy, Ślizgoni kibicowali Draco, który mówiąc szczerze zupełnie nie radził sobie z kuksańcami, które wymierzała mu dziewczyna, a Gryfoni byli wniebowzięci widząc nieporadność znienawidzonego, wywyższającego się buca.
- LAURA, dość!- wszyscy odwrócili się jak na komendę, kiedy usłyszeli głos Dumbledore'a. Pojawił się nie wiadomo skąd, krocząc w kierunku całej grupki, wszyscy rozpierzchli się, robiąc mu miejsce. Podszedł do dyszących na podłodze Laury i Draco, podnosząc ich na nogi z niewyobrażalną siłą i szybkością.
Harry, Ron i Hermiona poczuli buchający od niego żar. Harry znał już to uczucie, spojrzał na jego twarz i zobaczył nieskrywany gniew. Chłopak spojrzał na Laurę i zobaczył na jej twarzy zacięty wyraz buntu, co dla niego było zadziwiające, nikt wcześniej nie miał odwagi sprzeciwić się Albusowi Dumbeldore'owi i nie spodziewał się, że jego córka się na to odważy. Spojrzał na pozostałych i zobaczył na ich twarzach taki sam szok.
- Co się tutaj dzieję?- Harry z satysfakcją zauważył, że Draco, jakby skurczył się w sobie, słysząc głos dyrektora Hogwartu.
- Dyrektorze ta dziewczyna rzuciła się na mnie całkowicie bezpodstawnie!- część uczniów wydała z siebie oburzony pomruk.- Przechodziłem tędy ze swoimi przyjaciółmi do Wielkiej Sali, a ona zaczęła obrażać moją rodzinę i wykrzykiwać coś na temat, Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać- spojrzał na Crabbe'a i Goyle'a, którzy gorliwie pokiwali głowami.- Nie chce nic mówić, ale za takie zachowanie w każdej szkole, uczeń zostałby wydalony, ale założę się, że Laura posiada specjalne względy, na pewno mój ojciec dowie się o tym.
- Ty KŁAMCO! Tato...- Dumbledore spojrzał na nią ostrzegawczo.- Znaczy dyrektorze, on mówił okropne rzeczy na Pana temat, za wszelką cenę chciał mnie sprowokować, obrażał mnie, prawda- spojrzała na Harry'ego, Hermionę i Rona.
- Zgadza się Panie dyrektorze, Draco mówił okropne rzeczy, zrobił Laurze przykrość i to on zaczął- powiedziała spokojnie Hermiona.
- Dziękuje Panno Granger- odpowiedział Dumbledore.- Jednak Pan Malfoy w jednej sprawie ma słuszność, w mojej szkole nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania. Po pierwsze zasady tej szkoły jasno wskazują, że uczniowie mają obowiązek zachowywać się z szacunkiem zarówno do nauczycieli, jak i samych sobie, poza tym, co to za zachowanie, bić się na korytarzu przy zbiegowisku? Niestety nie jestem w stanie dociec kto zaczął kłótnie, w związku z czym zarówno Slytherin, jak i Gryffindor tracą po pięćdziesiąt punktów.
- Ale tat....- jednak Dumbledore nie pozwolił jej dokończyć.
- Zapamiętaj raz na zawsze, dopóki to ja jestem w tej szkole dyrektorem, nie będzie tutaj żadnego szczególnego traktowania, niezależnie czy jesteśmy rodziną czy nie. Poza tym, za dziesięć minut chce cię widzieć w moim gabinecie- nie czekając na jej reakcję odszedł po marmurowych schodach.
***
- Dumbledore jest niesprawiedliwy!- krzyczał Ron, kiedy razem z Harrym i Hermioną szli do wierzy Gryfonów.- Jaki z niego ojciec? Potraktować własną córkę w taki sposób i to na oczach prawie całej szkoły.
- Ron, gdzie ty masz głowę? Jaki byłby z niego dyrektor, gdyby pozwalał, żeby jego ojcowskie uczucia brały górę nad jego powinnościami, stracił by posadę.
- I co z tego, Hermiono? Teraz pokazał, że nie ma szacunku do samego siebie, przecież powiedzieliśmy mu jasno, że Draco obrażał jego i Laurę, a on co? Ukarał ją za stanięcie w swojej obronie.
- Mnie jednak zastanawia to, co Laura powiedziała o Voldemorcie, zauważyliście?- zarówno Ron, jak i Hermiona wzdrygnęli się na dźwięk tego nazwiska.- Ten tekst, żeby Draco powiedział mu, że pójdzie do piekła.
- Ona na pewno wie więcej, niż chce nam powiedzieć. Myślicie, że wie o Sami Wiecie Kim, coś co może nam pomóc w zniszczeniu go? W ogóle wszystko w tej sprawie jest niezwykłe, córka Dumbledore'a i McGonagall pojawia się nagle, jak królik z kapelusza i wykrzykuje coś dziwnego na temat największego czarnoksiężnika w dziejach, a poza tym widzieliście jak ona uprawia magię? Jakby w ogóle nic to jej nie kosztowało, dziwne no nie? Przecież ona ma dopiero piętnaście lat.
- Właśnie to, że jest córką Dumbledore'a i McGonagall jest wystarczającym wytłumaczeniem, wszyscy wiedzą, jakimi wspaniałymi są czarodziejami, więc co cię tak dziwi?
- Mnie również ona zadziwia, jest kimś takim, kto wzbudza we mnie niepokój, Hermiono. Nie wiem dlaczego, ale ja tak jak Ron uważam, że nie jest szczera, co oczywiście nie oznacza, że zła z niej dziewczyna, ale mam nadzieję, że ojciec wie o niej wszystko.
- Jak dla mnie, jesteście obaj przewrażliwieni, wystarczy z nią porozmawiać, żeby wiedzieć, że jako córka jedynego czarodzieja, którego ON się boi, ona również go nienawidzi i chce jego upadku. Pewnie jest wiele rzeczy, których o niej nie wiem, ale w kwestii Sami Wiecie Kogo nie ma się z jej strony niczego obawiać.
- Niech ci będzie Hermiono, ale zapamiętajcie moje słowa, ta dziewczyna jeszcze nie jednym nas zaskoczy.
- Jak dla mnie, jesteście obaj przewrażliwieni, wystarczy z nią porozmawiać, żeby wiedzieć, że jako córka jedynego czarodzieja, którego ON się boi, ona również go nienawidzi i chce jego upadku. Pewnie jest wiele rzeczy, których o niej nie wiem, ale w kwestii Sami Wiecie Kogo nie ma się z jej strony niczego obawiać.
- Niech ci będzie Hermiono, ale zapamiętajcie moje słowa, ta dziewczyna jeszcze nie jednym nas zaskoczy.
***
- Laura, siadaj tutaj przy mnie- powiedział Dumbledore, widząc córkę w drzwiach.- Powiedz mi, co się dzisiaj stało? To dopiero twój pierwszy dzień, a już o mały włos nie doprowadziłaś do sytuacji, w której musiałbym wyrzucić cię ze szkoły. Co się z Tobą dzieję?
- Tato zapamiętaj sobie, nigdy nie pozwolę na to żeby ktoś powiedział coś złego o Tobie albo mamie, rozumiesz? Szczególnie jeżeli tym kimś, jest ktoś taki jak Draco Malfoy. Nie ma prawa mówić tego, co powiedział.
- Kochana moja, przez tak wiele lat, jak żyję na tym świecie, spotkałem wielu swoich przeciwników i ludzi, którzy uważali mnie za szaleńca albo wybacz mi moją nieskromność, ale zwyczajnie zazdrościli mi moich umiejętności. Możesz wierzyć albo też nie, ale nigdy nie przykładałem do tego zbyt wielkiej wagi, bo wiesz córeczko takie właśnie jest życie. Spotykamy na swojej drodze różnych ludzi, z różnymi poglądami i nie jest to bynajmniej powód do rzucania się na nich z pięściami i to przy zbiegowisku.
- Wiem tato, przepraszam, ale nie dałam rady się powstrzymać. Hermiona, Harry i Ron zdążyli mi tyle o Draco naopowiadać, że wiem doskonale, jak podobny jest do swojego ojca, a oboje wiemy, że Lucjusz Malfoy to zwykła gnida.
- Laura uważaj na swój język. Rozumiem, że nie potrafiłaś się pohamować, jesteś jeszcze taka młoda, ale nie możesz się zapominać. Teraz wszyscy będą ci się bacznie przyglądać, a to, że wykrzykujesz przy nich imię Voldemorta, nie poprawi twojej sytuacji. Nie zapominaj, że uczniowie Hogwartu, nie mieli o twoim istnieniu pojęcia, no chyba, że każdy przeczytał Historię Magii, w co szczerze wątpię. Nie powinnaś dawać ludziom powodu do plotek, przynajmniej na razie.
- Tato myślisz, że oni mnie zaakceptują?- wreszcie Laura zdobyła się na odwagę i zadała Dumbledore'owi pytanie, na które tak bardzo bała się usłyszeć odpowiedź.
- A dlaczego mieli by cię nie zaakceptować?- dziewczyna poczuła się urażona, widząc, że Dumbledore zamiast ją wesprzeć, delikatnie się uśmiecha.- Nie dąsaj się, przecież jesteś bardzo miłą i przyjazną dziewczyną, owszem jesteś trochę nieokrzesana i wybuchowa i nie potrafisz zastanowić się, zanim coś powiesz, ale w gruncie rzeczy to dobry z ciebie dzieciak, zupełnie taki sam, jak wszyscy uczniowie.
- Mama wścieknie się, kiedy tylko się o tym dowie- tak zdecydowanie, profesor McGonagall nie należała do rodziców, tak wyrozumiałych, jak dyrektor.- Mógłbyś, ją jakoś udobruchać, zanim mnie zobaczy?
- Sama musisz sobie z nią poradzić. Poza tym, Laura uważaj na to, co mówisz na temat Voldemorta, dobrze?
- Tato zrobię dla ciebie wszystko, ale proszę pomóż mi, uratuj mnie przed tym generałem- właśnie tak Laura nazywała swoją matkę, w dużej mierze dlatego, że przez większość czasu spędzanego z córką, Minerva pouczała ją, jak ma się zachowywać.
- Tym razem, nie zrobię w tej kwestii żadnego ruchu, ale obiecuje ci, że Minerva nie będzie ci robiła wyrzutów, pod warunkiem, że ty postarasz się nie wpadać w kłopoty za każdym razem kiedy opuszczasz ten gabinet- Laura wiedziała, że ojciec zawsze wybierze ją, nawet jeżeli miałby stoczyć bój z samą Minervą McGonagall, taka zawsze była jego ojcowska miłość.
- Nie będę mówiła ani słowa na temat Voldemorta, przysięgam, nie wpakuję się również w żadne kłopoty do końca swoich dni- Dumbledore uśmiechnął się w sposób, który jasno wskazywał, że wie doskonale, iż mimo swojej obietnicy, jego córka po prostu nie jest w stanie dotrzymać danego słowa.
- Dobrze idź już, ale pamiętaj, że cały czas obserwuje cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz