środa, 16 stycznia 2019

ROZDZIAŁ DRUGI

Po Obronie przed czarną magią wszyscy Gryfoni udali się na drugie śniadanie do Wielkiej Sali z rozkoszą pomstując na Snape'a, który po zrobieniu Laurze sceny do końca podwójnych zajęć zachowywał się jak jadowity wąż. Oczywiście podobnie jak na eliksirach najgorzej miał biedny Neville, na którego zwyczajnie się uwziął. Oczywiście nie można było powiedzieć, że chłopak jest mistrzem, jednak przez prawie cały zeszły rok pilnie ćwiczył w ramach Gwardii Dumbledore'a i radził sobie całkiem nieźle w parze z Deanem, a mimo to Snape mniej więcej co pięć minut podchodził do nich i bardzo głośno poprawiał, każdy jego nawet nieistotny błąd.
- To zwykły łajdak Neville, nie przejmuj się- powiedział Ron, na co Hermiona obdarzyła go bardzo poważnym spojrzeniem i przypomniała, że jako prefektom nie wypada im źle mówić o nauczycielach, bo dają młodszym zły przykład.- Daj spokój Hermiono, przecież i tak wszyscy nienawidzą Snape'a, jaka to różnica? Widzieliście jak naskoczył na tą biedną Laurę, jak może nie lubić córki swojego szefa? Właśnie gdzie ona jest?
- Tutaj- wszyscy odwrócili się w stronę marmurowych schodów, po których jakby nigdy nic schodziła Laura.- Dalej pomstujecie na Snape'a? Przestańcie on nigdy mnie nie lubił, od mojego wczesnego dzieciństwa, nic więc dziwnego, że teraz pokazuje swoją niby wyższość.
- Wczesnego dzieciństwa?- Ron wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.- Czekaj, czekaj co chcesz przez to powiedzieć?
- Jak, to co? Ron sam przed chwilą wykrzykiwałeś, swoją drogą jak tak dalej pójdzie to i Snape to usłyszy- wszyscy prócz Rona się roześmieli- że jestem córką jego szefa, to jak myślisz co tata robił ze mną, kiedy on był tutaj razem z mamą, a ja nie chodziłam jeszcze do szkoły? To chyba oczywiste, że mieszkałam w Hogwarcie, no nie?
- Dopiero teraz nam to mówisz?- Harry i Hermiona spojrzeli na Rona z wyraźnym politowaniem. Wyglądało na to, że obydwoje domyślili się jak mogło to wyglądać, kiedy Laura była dzieckiem.
- Wydawało mi się to nieistotne, poza tym tak było tylko do czasu, kiedy nie skończyłam sześciu lat i nie poszłam do podstawówki.
- Patrzcie, patrzcie ona ma dla nas coraz to większe rewelacje. Córka wielkiego Dumbledore'a, jak dotychczas największego maga w naszym świecie, została wysłana do mugolskiej szkoły. To musiało być okropne, no nie? Nie móc wykorzystywać magii, jak nad nią panowałaś?
- Ron, jakbyś zapomniał ja i Harry również chodziliśmy do mugolskich szkół, a moi rodzice są zupełnie niemagiczni- widać było, że Hermiona poczuła się dotknięta tymi słowami chłopaka

- Ron, wiesz jaki jest twój, największy problem? Nie potrafisz do końca wykorzystywać, szarych komórek. Naprawdę, jak możesz mówić, że to czy tamto, w mugolskim świecie jest okropne, co? Żyłeś typowo po mugolsku? Nie, to nie powinieneś się wypowiadać, bo mugole również są potrzebni, nie są bezurzyteczni, powiem nawet więcej można się od nich nauczyć wiele przydatnych rzeczy. Oczywiście magia jest wspaniała, ale nikt nie nauczy cię, jak być empatycznym człowiekiem, tak dobrze jak niemagiczni- cała trójka patrzyła na nią z nieskrywanym podziwem, mimo że w rzeczywistości obraziła Rona, jednak ta chwila nie trwała długo, ponieważ za moment usłyszeli drwiący śmiech.
- Patrzcie, patrzcie widać, że z ciebie prawdziwa córka starego Dumbledore'a, on też ciągle gada o tym, jacy mugole to nie są cudowni- to Draco Malfoy schodził po marmurowych schodach do Sali Wejściowej.- Nie dość, że sam okrywa hańbą nację czarodziejów, to jeszcze sprowadza na świat, takich samych nieudaczników, jak on sam- zanim Harry, Hermiona i Ron, zdążyli zareagować, Laura z całej siły, uderzyła Dracona w nos.
- Jak taki plugawy śmieć, jak ty ma czelność wypowiadać się na temat mojego ojca! Twoja przeklęta rodzina powinna już dawno cała siedzieć w Azkabanie i obiecuję ci, że w końcu, prędzej czy później i tak tam traficie! Powiem ci, że jeśli nadal wierzysz, że w czymś pomoże wam Voldemort, to możesz mu powiedzieć, że i on trafi do piekła!- nie czekając na jego reakcje znów rzuciła się na niego z pięściami. Nagle wokół nich zebrał się większy tłum, jednak jakoś nikt nie kwapił się, żeby ich rozdzielić Recz przeciwnie, uczniowie podzielili się na dwa obozy, Ślizgoni kibicowali Draco, który mówiąc szczerze zupełnie nie radził sobie z kuksańcami, które wymierzała mu dziewczyna, a Gryfoni byli wniebowzięci widząc nieporadność znienawidzonego, wywyższającego się buca.
- LAURA, dość!- wszyscy odwrócili się jak na komendę, kiedy usłyszeli głos Dumbledore'a. Pojawił się nie wiadomo skąd, krocząc w kierunku całej grupki, wszyscy rozpierzchli się, robiąc mu miejsce. Podszedł do dyszących na podłodze Laury i Draco, podnosząc ich na nogi z niewyobrażalną siłą i szybkością. 
Harry, Ron i Hermiona poczuli buchający od niego żar. Harry znał już to uczucie, spojrzał na jego twarz i zobaczył nieskrywany gniew. Chłopak spojrzał na Laurę i zobaczył na jej twarzy zacięty wyraz buntu, co dla niego było zadziwiające, nikt wcześniej nie miał odwagi sprzeciwić się Albusowi Dumbeldore'owi i nie spodziewał się, że jego córka się na to odważy. Spojrzał na pozostałych i zobaczył na ich twarzach taki sam szok.
- Co się tutaj dzieję?- Harry z satysfakcją zauważył, że Draco, jakby skurczył się w sobie, słysząc głos dyrektora Hogwartu.
- Dyrektorze ta dziewczyna rzuciła się na mnie całkowicie bezpodstawnie!- część uczniów wydała z siebie oburzony pomruk.- Przechodziłem tędy ze swoimi przyjaciółmi do Wielkiej Sali, a ona zaczęła obrażać moją rodzinę i wykrzykiwać coś na temat, Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać- spojrzał na Crabbe'a i Goyle'a, którzy gorliwie pokiwali głowami.- Nie chce nic mówić, ale za takie zachowanie w każdej szkole, uczeń zostałby wydalony, ale założę się, że Laura posiada specjalne względy, na pewno mój ojciec dowie się o tym.
- Ty KŁAMCO! Tato...- Dumbledore spojrzał na nią ostrzegawczo.- Znaczy dyrektorze, on mówił okropne rzeczy na Pana temat, za wszelką cenę chciał mnie sprowokować, obrażał mnie, prawda- spojrzała na Harry'ego, Hermionę i Rona.
- Zgadza się Panie dyrektorze, Draco mówił okropne rzeczy, zrobił Laurze przykrość i to on zaczął- powiedziała spokojnie Hermiona.
- Dziękuje Panno Granger- odpowiedział Dumbledore.- Jednak Pan Malfoy w jednej sprawie ma słuszność, w mojej szkole nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania. Po pierwsze zasady tej szkoły jasno wskazują, że uczniowie mają obowiązek zachowywać się z szacunkiem zarówno do nauczycieli, jak i samych sobie, poza tym, co to za zachowanie, bić się na korytarzu przy zbiegowisku? Niestety nie jestem w stanie dociec kto zaczął kłótnie, w związku z czym zarówno Slytherin, jak i Gryffindor tracą po pięćdziesiąt punktów.
- Ale tat....- jednak Dumbledore nie pozwolił jej dokończyć.
- Zapamiętaj raz na zawsze, dopóki to ja jestem w tej szkole dyrektorem, nie będzie tutaj żadnego szczególnego traktowania, niezależnie czy jesteśmy rodziną czy nie. Poza tym, za dziesięć minut chce cię widzieć w moim gabinecie- nie czekając na jej reakcję odszedł po marmurowych schodach.

***

- Dumbledore jest niesprawiedliwy!- krzyczał Ron, kiedy razem z Harrym i Hermioną szli do wierzy Gryfonów.- Jaki z niego ojciec? Potraktować własną córkę w taki sposób i to na oczach prawie całej szkoły.
- Ron, gdzie ty masz głowę? Jaki byłby z niego dyrektor, gdyby pozwalał, żeby jego ojcowskie uczucia brały górę nad jego powinnościami, stracił by posadę. 
- I co z tego, Hermiono? Teraz pokazał, że nie ma szacunku do samego siebie, przecież powiedzieliśmy mu jasno, że Draco obrażał jego i Laurę, a on co? Ukarał ją za stanięcie w swojej obronie.
- Mnie jednak zastanawia to, co Laura powiedziała o Voldemorcie, zauważyliście?- zarówno Ron, jak i Hermiona wzdrygnęli się na dźwięk tego nazwiska.- Ten tekst, żeby Draco powiedział mu, że pójdzie do piekła.
- Ona na pewno wie więcej, niż chce nam powiedzieć. Myślicie, że wie o Sami Wiecie Kim, coś co może nam pomóc w zniszczeniu go? W ogóle wszystko w tej sprawie jest niezwykłe, córka Dumbledore'a i McGonagall pojawia się nagle, jak królik z kapelusza i wykrzykuje coś dziwnego na temat największego czarnoksiężnika w dziejach, a poza tym widzieliście jak ona uprawia magię? Jakby w ogóle nic to jej nie kosztowało, dziwne no nie? Przecież ona ma dopiero piętnaście lat.
- Właśnie to, że jest córką Dumbledore'a i McGonagall jest wystarczającym wytłumaczeniem, wszyscy wiedzą, jakimi wspaniałymi są czarodziejami, więc co cię tak dziwi?
- Mnie również ona zadziwia, jest kimś takim, kto wzbudza we mnie niepokój, Hermiono. Nie wiem dlaczego, ale ja tak jak Ron uważam, że nie jest szczera, co oczywiście nie oznacza, że zła z niej dziewczyna, ale mam nadzieję, że ojciec wie o niej wszystko.
- Jak dla mnie, jesteście obaj przewrażliwieni, wystarczy z nią porozmawiać, żeby wiedzieć, że jako córka jedynego czarodzieja, którego ON się boi, ona również go nienawidzi i chce jego upadku. Pewnie jest wiele rzeczy, których o niej nie wiem, ale w kwestii Sami Wiecie Kogo nie ma się z jej strony niczego obawiać.
- Niech ci będzie Hermiono, ale zapamiętajcie moje słowa, ta dziewczyna jeszcze nie jednym nas zaskoczy.


***



- Laura, siadaj tutaj przy mnie- powiedział Dumbledore, widząc córkę w drzwiach.- Powiedz mi, co się dzisiaj stało? To dopiero twój pierwszy dzień, a już o mały włos nie doprowadziłaś do sytuacji, w której musiałbym wyrzucić cię ze szkoły. Co się z Tobą dzieję?
- Tato zapamiętaj sobie, nigdy nie pozwolę na to żeby ktoś powiedział coś złego o Tobie albo mamie, rozumiesz? Szczególnie jeżeli tym kimś, jest ktoś taki jak Draco Malfoy. Nie ma prawa mówić tego, co powiedział.
- Kochana moja, przez tak wiele lat, jak żyję na tym świecie, spotkałem wielu swoich przeciwników i ludzi, którzy uważali mnie za szaleńca albo wybacz mi moją nieskromność, ale zwyczajnie zazdrościli mi moich umiejętności. Możesz wierzyć albo też nie, ale nigdy nie przykładałem do tego zbyt wielkiej wagi, bo wiesz córeczko takie właśnie jest życie. Spotykamy na swojej drodze różnych ludzi, z różnymi poglądami i nie jest to bynajmniej powód do rzucania się na nich z pięściami i to przy zbiegowisku.
- Wiem tato, przepraszam, ale nie dałam rady się powstrzymać. Hermiona, Harry i Ron zdążyli mi tyle o Draco naopowiadać, że wiem doskonale, jak podobny jest do swojego ojca, a oboje wiemy, że Lucjusz Malfoy to zwykła gnida.
- Laura uważaj na swój język. Rozumiem, że nie potrafiłaś się pohamować, jesteś jeszcze taka młoda, ale nie możesz się zapominać. Teraz wszyscy będą ci się bacznie przyglądać, a to, że wykrzykujesz przy nich imię Voldemorta, nie poprawi twojej sytuacji. Nie zapominaj, że uczniowie Hogwartu, nie mieli o twoim istnieniu pojęcia, no chyba, że każdy przeczytał Historię Magii, w co szczerze wątpię. Nie powinnaś dawać ludziom powodu do plotek, przynajmniej na razie.
- Tato myślisz, że oni mnie zaakceptują?- wreszcie Laura zdobyła się na odwagę i zadała Dumbledore'owi pytanie, na które tak bardzo bała się usłyszeć odpowiedź.
- A dlaczego mieli by cię nie zaakceptować?- dziewczyna poczuła się urażona, widząc, że Dumbledore zamiast ją wesprzeć, delikatnie się uśmiecha.- Nie dąsaj się, przecież jesteś bardzo miłą i przyjazną dziewczyną, owszem jesteś trochę nieokrzesana i wybuchowa i nie potrafisz zastanowić się, zanim coś powiesz, ale w gruncie rzeczy to dobry z ciebie dzieciak, zupełnie taki sam, jak wszyscy uczniowie.
- Mama wścieknie się, kiedy tylko się o tym dowie- tak zdecydowanie, profesor McGonagall nie należała do rodziców, tak wyrozumiałych, jak dyrektor.- Mógłbyś, ją jakoś udobruchać, zanim mnie zobaczy?
- Sama musisz sobie z nią poradzić. Poza tym, Laura uważaj na to, co mówisz na temat Voldemorta, dobrze?
- Tato zrobię dla ciebie wszystko, ale proszę pomóż mi, uratuj mnie przed tym generałem- właśnie tak Laura nazywała swoją matkę, w dużej mierze dlatego, że przez większość czasu spędzanego z córką, Minerva pouczała ją, jak ma się zachowywać.
- Tym razem, nie zrobię w tej kwestii żadnego ruchu, ale obiecuje ci, że Minerva nie będzie ci robiła wyrzutów, pod warunkiem, że ty postarasz się nie wpadać w kłopoty za każdym razem kiedy opuszczasz ten gabinet- Laura wiedziała, że ojciec zawsze wybierze ją, nawet jeżeli miałby stoczyć bój z samą Minervą McGonagall, taka zawsze była jego ojcowska miłość.
- Nie będę mówiła ani słowa na temat Voldemorta, przysięgam, nie wpakuję się również w żadne kłopoty do końca swoich dni- Dumbledore uśmiechnął się w sposób, który jasno wskazywał, że wie doskonale, iż mimo swojej obietnicy, jego córka po prostu nie jest w stanie dotrzymać danego słowa.
- Dobrze idź już, ale pamiętaj, że cały czas obserwuje cię.





środa, 25 lipca 2018

ROZDZIAŁ PIERWSZY

- Harry, Harry spójrz to ona!- Ron zaczął wymachiwać rękami w kierunku drobnej brunetki, przeciskającej się przez tłum Gryfonów na pierwszą w tym semestrze lekcje obrony przed czarną magią prowadzoną przez Snape'a
- Ron natychmiast przestań, to nieładnie tak wskazywać na kogoś palcem!- Hermiona rzeczywiście wyglądała na głęboko zdegustowaną zachowaniem Rona, co nie uszło uwagę Harry'ego, który był bliższy zdziwieniu rudzielca. 
Podczas wczorajszej ceremonii przydziału pojawiła się dziewczyna. Dziewczyna jak każda inna, Harry był niemal pewny, że w innych okolicznościach nie zwróciłby na nią większej uwagi, ale ona była inna. Nie chodziło o wygląd, czy jakieś specyficzne cechy, ale o to, że nazywała się Laura Dumbledore, co oznaczało, że jest w jakiś sposób spokrewniona z dyrektorem Hogwartu Albusem Dumbledorem. Odkrycie, że posiada on jakąkolwiek rodzinę, szczególnie kogoś tak młodego, wywołało poruszenie w środowisku uczniowskim, w końcu wszyscy byli przekonani, że jest osobą samotną. Harry'ego dotknęło to w sposób szczególny, ponieważ dotychczas był przekonany, że dyrektor ma do niego pełne zaufanie, nie wyobrażał sobie, że może ukryć przed nim coś tak ważnego. Poza tym, w końcu spotkali się tego lata i Dumbledore nawet nie napomknął, że w Hogwarcie nastaną w tym roku, aż tak olbrzymie zmiany. Nie tylko Laura wywołała ogólne poruszenie, o wiele ważniejsze były zmiany jakich Dumbledore dokonał w gronie nauczycieli, od tego roku, ku przerażeniu Rona i Harry'ego, obrony przed czarną magią miał nauczać profesor Severus Snape, najbardziej znienawidzony przez obydwu człowiek, zwany "pieszczotliwie" starym nietoperzem. Dotknęło ich to zdecydowanie bardziej, ponieważ przez całe wakacje byli święcie przekonani, że od tego roku nie będą już zmuszeni znosić jego towarzystwa, ponieważ dostali zbyt niską ocenę z eliksirów na SUM-ach.
- Harry chociaż ty powiedź, że to okropne zachowanie- dopiero, kiedy Hermiona zwróciła się do niego, wrócił do rzeczywistości.- Powiem wam, że wczoraj wieczorem rozmawiałam z Laurą i mogę z pełną odpowiedzialnością poświadczyć, że bardzo miła z niej dziewczyna, a jaka mądra, chociaż to wcale mnie nie dziwi, w końcu czego można się było spodziewać po córce, kogoś takiego jak Dumbledore, no nie?
- Co ty powiedziałaś? Córce? No nie wierzę, stary Dumbledore ma takie małe dziecko, przecież on ma jakieś sto pięćdziesiąt lat, tak na oko licząc, to dopiero jest news, co nie Harry?
- Hermiono, ale to ona ci powiedziała, że jest jego dzieckiem?- teraz Harry, był już niemal pewien, że takich rzeczy nie sposób ukryć, czarodziejski świat słynął z otwartości, na pewno gdzieś przeczytałby chociaż wzmiankę o córce Dumbledore'a.- Nie byłem świadomy, że dyrektor ma żonę i dzieci, a Laura ma jeszcze jakieś inne rodzeństwo? Powiedziała ci coś jeszcze?
- Czy wy naprawdę nic nie czytacie?- Hermiona wyglądała, jakby już do końca położyła na nich krzyżyk.- W Historii Magii, wyraźnie jest napisane, że Albus Dumbledore miał kiedyś rodzinę, żonę i syna, których zamordował Gellert Grindelwald, poza nimi w tym pojedynku zginęła również siostra Dumbledore'a Ariana. Jego jedyną żyjącą rodziną pozostał brat Aberforth i Minerwa McGonagall, jego szwagierka- wyglądała na niebywale z siebie dumną, natomiast oni nie mogli wyjść z szoku, po wiadomościach jakie uzyskali.
- Poczekaj, czekaj.... Chcesz powiedzieć, że Dumbledore i McGonagall, że... to by wiele wyjaśniało- teraz to Ron wyglądał, jakby odkrył bardzo ważną rzecz. 
- Cześć Hermiono- ich rozmowę przerwało pojawienie się Laury.- Przypuszczam, że to o mnie rozmawialiście, widać po waszych twarzach- nie wyglądała na rozgniewaną, wręcz przeciwnie, uśmiechała się.- Dzisiaj wszyscy o mnie rozmawiają, zdążyłam przywyknąć. Jestem Laura- wyciągnęła rękę najpierw do Rona, później do Harry'ego, miło was poznać- nadal się uśmiechała, co spowodowało rozluźnienie napiętej atmosfery.- Chodźcie Snape, już idzie, lepiej się nie narażać. 
Weszli do gabinetu, który w odróżnieniu od lochów, ciemnych i zimnych, był niewyobrażalnie jasny i przestronny. Harry zastanawiał się jak Snape to wytrzyma, wydawał się tak połączony z stałą siedzibą Ślizgonów, że teraz odnosiło się wrażenie, że kompletnie nie pasuje do dziennego światła.
- Jeżeli myślicie, że w tej sali od dziś będziemy bezmyślnie wymachiwać różdżkami, to jesteście w głębokim błędzie i lepiej od razu opuście moją klasę- Snape wyglądał tego dnia zdecydowanie groźniej niż zazwyczaj, co wydawało się mało prawdopodobne, a jednak się zdarzyło, co Harry postanowił dobrze zapamiętać.- Dzisiaj powtórzymy sobie wszystkie zaklęcia obronne, jakie do tej pory, przez ostatnie pięć lat udało się wam opanować- cała klasa zaczęła ustawiać się w pary i ćwiczyć na sobie zaklęcia rozbrajające przeciwnika. Oczywiście członkom Gwardii Dumbledore'a szło najlepiej, co mile połechtało próżność Harry'ego, jednak jego najbardziej interesowały zdolności Laury, przyglądał się jej ukradkiem, kiedy ćwiczyła obok niego i Rona, wspólnie z Hermioną i z uznaniem zauważył, że ich dotychczasowy geniusz znalazł godnego przeciwnika. Hermiona naprawdę bardzo marnie radziła sobie w starciu z młodszą dziewczyną, a nawet kiedy udawało się jej rozbroić Laurę, miał dziwne podejrzenia, że to ona pozwoliła, aby sprawy potoczyły się właśnie w ten sposób, a wszystko najprawdopodobniej po to, żeby Hermiona całkiem nie straciła wiary w siebie. Jednak w jednym miała rację, co musiał przyznać, dziewczyna rzeczywiście miała w sobie coś niezwykłego i nie chodziło tylko o jej magię, było to raczej coś innego, coś w jej płynnych ruchach, coś nieuchwytnego, trudnego do opisania.
- Harry orientuj się, jak dalej będziesz się tak jej przyglądał, to zaraz wylądujesz na poduszkach, przysięgam- Ron szybko podszedł do niego.- Fenomenalna jest, co nie? Rzeczywiście bije nas wszystkich na głowę, godna córka, swojego ojca, aż oczy przecieram ze zdumienia, poza tym bardzo ładna z niej dziewczyna, nie sądzisz?
- Faktycznie ładna- Harry nie mógł się jednak pozbyć wrażenia, że coś w tej dziewczynie go niepokoi.
- Hej dziewczyny, chodźcie pogadać- delikatnie przysunęły się do nich.- Słuchaj Laura, opowiedz nam coś o sobie. Hermiona, co prawda powiedziała co jest napisane w Historii Magii, na temat twojego ojca, ale nie ma tam ani słowa o Tobie, kim jest twoja matka? Dlaczego nie uczęszczałaś do Hogwartu wcześniej? Czemu twój ojciec cię ukrywał? Gdzie nauczyłaś się tego wszystkiego? No i co ciekawego wiesz o Sam Wiesz Kim, w końcu jesteś córką Dumbledore'a, na pewno coś podsłuchałaś.
- Musiałeś bardzo długo, trzymać to wszystko w sobie, prawda? Zaczynając odpowiadać na twoją masę pytań, które zadałeś. Po pierwsze, moją mamę doskonale znacie, to Minerwa McGonagall- Ronowi wymknęło się głośne o cholera, za co Snape zgromił go spojrzeniem, ale oni udawali, że nie wyszło mu zaklęcie.- Dotychczas uczyłam się w Akademii Magii Grymuar i tam też nauczyłam się wszystkich zaklęć. Dlaczego tata mnie ukrywał, to ciekawe, nie wydaje mi się, żebym była jakoś szczególnie ukrywana, ale jak zapewne wszyscy wiecie, tata nie jest osobą, która będzie wszystkim rozpowiadała o swoim życiu prywatnym. Co do Voldemorta, nie mam jakiś szczególnych informacji, rodzice do tej pory bardzo dbali o moją prywatność i starali się, mnie trzymać z dala od tego wszystkiego, więc właściwie nic nie wiem. Dopiero teraz zdecydowali, że bezpieczniejsza będę w Hogwarcie i mnie przenieśli.
- To zrozumiałe, przecież Dumbledore jest jedynym człowiekiem, którego boi się Sami Wiecie Kto, więc wcale się nie dziwie, że nie chce ryzykować twoim bezpieczeństwem, byłabyś łatwym celem, żeby go zranić, a może nawet i zniszczyć- nagle usłyszeli bardzo głośne chrząknięcie.
- Przepraszam, że ośmielam się Państwu przeszkodzić, w tej jakże ważnej i absorbującej dyskusji, ale jakbyście nie zauważyli prowadzę lekcje i byłbym wdzięczny gdybyście zdecydowali się mnie posłuchać- Snape rzucał na nich spojrzenia, pełne wściekłości.- Pani panno Dumbledore, lepiej zrobi jeżeli się skupi, to że jesteś córką dyrektora nie oznacza, że nie dotyczą cię zasady obowiązujące w tej szkole. Jeżeli jeszcze raz zobaczę, że zamiast ćwiczyć, prowadzisz ożywione pogawędki z naszą złotą trójką, wiedz że nie omieszkam poinformować o tym twojego ojca, a zapewniam cię, że nigdy nie najadł się jeszcze takiego wstydu, jak wtedy kiedy usłyszy, że jego córka to rozwydrzony, mały plociuch, który nie ma w sobie ani krztyny talentu!- wszyscy zauważyli, że Laura chciałaby coś powiedzieć, jednak najwyraźniej wzmianka o ojcu zadziałała, ponieważ spuściła nos na kwintę i do końca lekcji siedziała w kącie klasy i udawała, że jej nawet tam nie ma.